Siostra Maximiliane pracowała w klasztorze w Marsylii jako pielęgniarka zaledwie kilka lat. Potem sama musiała być pielęgnowana, a klasztor miał być miejscem jej śmierci. Pięć lat była przykuta do łóżka. Ponieważ normalne, miękkie łóżko przysparzało jej nieznośnych bólów, zrobiono dla niej twarde łóżko, na którym spała. Nie była w stanie podnieść się bez pomocy. Jej ciało stało się już tak wrażliwe, że nie mogła mieć na sobie nawet koszuli. Przełożona spełniła jej ostatnie – jak sądzono – życzenie. W godzinach wieczornych 19 maja 1901 s. Maximiliane mogła rozpocząć wyproszoną podróż z Marsylii do Lourdes. Wniesienie chorej do pociągu, a przede wszystkim długa i niewygodna podróż koleją i wreszcie wyniesienie chorej na nieforemnych noszach z pociągu były bardzo skomplikowane i przysporzyły jej bólu. Popołudniem 20 maja 1901 około godz. 15 zaniesiono siostrę do groty, a wkrótce potem wreszcie znalazła się w basenie. Ciągle jeszcze leżała bez ruchu na swoim łóżku. Ostrożnie spuszczono ją do wody, przy dotknięciu której jej nogę przeszył straszny ból. Noga wyprostowała się i znacznie wydłużyła na oczach obecnych osób. Po tym silnym wstrząsie ból całkowicie ustąpił, a straszna choroba zniknęła jak zły sen. Jak poważne były dolegliwości, z których s. Maximiliane została uzdrowiona, świadczą dwa świadectwa lekarskie: pierwsze z 21 maja 1901, wystawione przez dra Rampala, drugie z 30 maja 1901, wystawione przez dra Poncela.