Marie-Therese Canin (uzdrowiona 9 października 1947)

Po krótkiej poprawie w styczniu 1947 powróciły dolegliwości podbrzusza. Podbrzusze było wydęte, ręce i nogi były nabrzmiałe, stopy stały się szpotawe. Mnożyły się ataki serca, powtarzało się zapalenie opon mózgowych. Coraz częściej występowały zapaście. Uderzenia serca często były bardzo słabe. Ogólny stan zdrowia Marie-Therese Canin przedstawia w drastyczny sposób zaświadczenie wystawione w styczniu 1947 r. przez dra Sivana. Infekcja gruźliczej natury rozwija się w obrębie otrzewnej i doprowadza powoli chorą do bardzo groźnego stanu całkowitego wycieńczenia. Mimo że nie ma paraliżu, nie ma ona już sił poruszać kończynami dolnymi, pokrytymi bolesnymi obrzękami. Pomimo leżenia w sztywnych opatrunkach stopy przekształcają się w stopy szpotawe. Podbrzusze boli, jest wydęte z częściami mięśni, szczególnie w okolicy guzków biodrowych. Oddawanie stolca jest coraz trudniejsze, powodujące ból lewatywy wywołują również zapaście. Z ostatnią iskierką nadziei: „Umrę lub wrócę zdrowa”196, 37-letnia Marie-Therese Canin w stanie ciężkiego osłabienia i z dalece zaawansowanym gruźliczym zapaleniem otrzewnej wzięła udział 6 października w pielgrzymce różańcowej z Marsylii do Lourdes. W czwartek
października 1947 zażyczyła sobie przed południem, żeby zabrano ją do basenów i zanurzono w wodzie ze źródła odkrytego według wskazówek Najświętszej Panny przez Bernadettę Soubirous. Po południu tego samego dnia, leżąc w karetce, wzięła udział w Procesji Eucharystycznej. To, co się wtedy wydarzyło, opisuje długoletni przewodniczący Biura Medycznego w Lourdes dr Olivieri197:
W czasie powrotu z procesji odczuła nagle siłę, żeby się podnieść. Siada na łóżku, zakłada pantofle, których od miesięcy w ogóle nie mogła włożyć. Wstaje, ubiera się i biegnie bez trudności. Wrócił apetyt. W schronisku [Notre-Dame] przyjmuje do siebie kolację.