Od pewnej siostry zakonnej z Bordeaux ciężko chora Jeanne Gestas dowiedziała się o Lourdes. Tylko ze względu na nalegania jej dalszych krewnych oraz znajomych, lecz bez wsparcia ze strony najbliższej rodziny wzięła w sierpniu 1946 udział w pielgrzymce do Lourdes. Z rozbrajającą szczerością opowiedziała o swoim ówczesnym przeżyciu religijnym, gdy po raz pierwszy odwiedziła grotę Massabielle i po bardzo długiej przerwie opuściła się na klęcznik, ażeby się modlić:
Wówczas nie wierzyłam prawie w nic. Byłam przeciwnikiem religii. Modliłam się przy grocie. Rozmawiałam w bardzo prostych słowach, ale też bardzo poważnie z Najświętszą Panienką. Opowiedziałam Jej to, co już wiedziała, że nie byłam dobrą chrześcijanką. Obiecałam Jej, że się od teraz poprawię, że będę chodziła na msze, będę przyjmowała Komunię Św. i będę się starała być dobrą, praktykującą katoliczką. Nie uzdrowiona, ale nawrócona i w pełni przekonana do Kościoła katolickiego Jeanne Gestas powróciła do Begles. To, co obiecała Bogu Maryi w Lourdes, nie było łatwe do urzeczywistnienia, ponieważ jej mąż i syn byli niewierzący i wrogo nastawieni do Kościoła. Nie uzdrowiona, była wyśmiewana. Wśród tych kpin próbowała przez swoją wierność Kościołowi, przez intensywne modlitwy i pełne wyrzeczeń oddanie się woli Bożej stać się „wiarygodna”.