Cud całkiem innego rodzaju, godny zastanowienia, łączy się z uzdrowieniem Louisa-Justina Duconte-Bouhorta, dziecka z sąsiedztwa Bernadetty. Chłopiec był dużo od niej młodszy, miał w chwili uzdrowienia tylko 18 miesięcy. Zaledwie 14-letnia wówczas Bernadetta wiedziała
o tym biednym dziecku, które – całkiem bezbronne – ku bólowi swoich rodziców zdawało się skazane na śmierć. To uzdrowienie jest szczególnie godne uwagi, ponieważ tak małe dziecko nie mogło prosić o swoje uzdrowienie. To jego matka zwróciła się w swoim nieszczęściu z modlitwą do Boga, to ona obiecywała sobie po odkrytym przed paroma dniami przez Bernadettę źródle w grocie Massabielle uzdrowienie dla umierającego dziecka. Luis-Justin był chory na gruźlicę, w następstwie której wystąpił u niego całkowity paraliż dolnej części ciała. Dr Dozous, który się tym dzieckiem zajmował, twierdził w opisie choroby: „diagnoza waha się między zapaleniem opon mózgowo-rdzeniowych a zapaleniem istoty szarej rdzenia”. 18-miesięczne dziecko nie mogło ani chodzić, ani siedzieć czy stać. Pojawiały się coraz silniejsze ataki i lekarz czuł się w obowiązku oznajmić rodzicom gorzką prawdę: „Chodzi już tylko o godziny. Za jedyny ratunek matka dziecka uznała właśnie odkryte źródło w grocie Massabielle. Decyzję podjęła nagle i samodzielnie: 2 maja 1858 wzięła swoje śmiertelnie chore dziecko z kołyski, opatuliła je i pobiegja do groty. To, co tam uczyniła, graniczy z wydaniem dziecka na pewną śmierć. Z odwagą, jaką może mieć tylko matka, i z bezgranicznym, przenoszącym góry zaufaniem do Boga zanurzyła na 15 minut swoje ciężko chore, bezbronne dziecko aż po szyję w lodowatej wodzie.